Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/177

Ta strona została przepisana.

Lecz jak Szkocja nie mogła pocieszyć jéj po stracie Francji, tak ci, którzy udali się z nią razem, nie mogli zagładzić w jéj sercu wspomnienia tych, których opuściła, i właśnie tych zdawała się najlepiéj kochać.
Stojąc na pokładzie galery, kiedy ruch wioseł oddalał ją od portu, ona ze łzami w oczach bezprzestannie zegnała chustką krewnych, przyjaciół i znajomych, których na lądzie zostawiła. Nakoniec wypłynąwszy na pełne morze, mimowolnie zwróciła spojrzenie na statek, wpływający do portu, z którego ona wypłynęła; zazdrościła mu jego losu, kiedy nagle okręt ten pochylił się naprzód, jak gdyby uderzył o cóś w głębi, i zadrgnąwszy od tramu aż do masztu, zaczął zanurzać się w morze, w pośród krzyku osady. To nastąpiło tak gwałtownie, że zupełnie zniknął, zanim galera pana Mévillon zdołała swoję łódź wysłać z pomocą. Przez chwilę, w miéjscu gdzie zatonął unosiło się