Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/178

Ta strona została przepisana.

na powierzchni morza kilka punktów czarnych, które znikły jedne po drugich nim łódź w całym pędzie płynąca przybliżyć się do nich zdołała; do tego stopnia, ze powróciła nie ocaliwszy nikogo. Wtedy Marja zawołała: o Boże! jakaż to wróżba dla mojej podróży.!..
W tymże czasie wiatr wzmógł się i galera płynęła pod żaglem, więźnie spoczęli przy wiosłach; Marja widząc że tak szybko odpływa od lądu, oparła się o tył okrętowy, zwróciwszy oczy zapełnione łzami, powtarzając ciągle: »żegnam cię Francjo, Francjo kochana!..» W téj postawie pozostała przeszło pięć godzin, to jest aż do zmroku; i zapewne nie pomyślałaby wcale powrócić, gdyby jéj nie uwiadomiono że już dano wieczerzę, wtedy podwajając płacz i łkanie, mówiła: o droga Francjo, już cię tracę zupełnie, bo noc zazdroszcząc mi tego ostatniego szczęścia, czarną zasłonę rozciąga przed mojemi oczami, aby mnie