Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/181

Ta strona została przepisana.

z oczu. Marja tą tylko jeszcze cieszyła się nadzieją, że spostrzegą flotę angielską, i że będą musieli powrócić; ale wkrótce i ta nadzieja spełzła wraz z innemi. Mgła gęsta zaległa na morzu, tak że z jednego końca galery na drugim widziéć niebyło można; było to jakby cudem, albowiem jak już nadmieniliśmy, pora była letnia; żeglowano więc na los szczęścia, narażając się nawet na wypadek udania się błędną drogą, z tą jednakże korzyścią, że łatwiej ujść przed nieprzyjacielem. Trzeciego dnia mgła opadła, i galera Królowéj znalazła się pomiędzy skałami, gdzie niezawodnie byłaby się roztrzaskała, gdyby jeszcze kilkadziesiąt sążni naprzód się posunięto. Sternik poznawszy wysokość, przekonał się że byli nie daleko brzegów Szkocji, a zręcznie wyprowadzony statek z pośród wystających skał, przybił do Leith blizko Edymburga.
Nikt się nie spodziewał przybicia Królo-