Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/226

Ta strona została przepisana.

— Pytasz mię pani po co tutaj przychodzę?.. — szukam tego człowieka.
— Tego człowieka! zawołała królowa, zasłaniając Rizzio, i co chcesz od niego?..
— Sprawiedliwości! sprawiedliwości! zawołał Rizzio, padając na kolana za królową, i chwytając ją za suknię.
— Douglas przybywaj! zawołał król.
W mgnieniu oka, Morton, Karrew, Douglas bękart i Lindsay, wpadli tak gwałtownie do gabinetu, ze wywrócili stół, aby prędzéj dostać się do Rizzia, który sądząc że uszanowanie dla królowéj ocali go, ciągłe stał za nią. Marja ze swojej strony stała śmiało przeciw mordercom z odwagą i godnością; lecz sprzysięgli za nadto postąpili, aby się cofnąć, i Andrzej Karrew przyłożywszy sztylet do piersi królowéj, groził, że ją uderzy jeżeli się nie usunie. W téj chwili Darnley pochwyciwszy ją