Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/271

Ta strona została przepisana.

dła na krzesło wgłębi pokoju, ukrywając twarz w dłoniach. Nakoniec po dwu godzinach, znakomitsi mieszkańcy miasta, wzruszeni myślą ile królowa cierpieć musi, tyle dokonali swoją namową i prośbami że wzburzenie ucichło; zwolna ustała wrzawa, a około północy plac wyludnił się i cisza nastała zupełna.
Wtedy Marja widząc jak dotrzymywano jéj przyrzeczeń, sądziła że jest wolną od swoich; że zaś w pośród wszystkich udręczeń miłość jéj dla Bothwella, sprawcy tych męczarni, nie osłabła ani na chwilę, przeto wyobrażała go sobie o téj godzinie: samego, opuszczonego od wszystkich, a nadto wygnanego; nie mogąc oprzeć się chęci poniesienia mu pociechy, napisała dość długi list, z ponowieniem przyrzeczenia że nigdy o nim nie zapomni, i że go przywoła do siebie skoro tylko to w jéj mocy będzie; napisawszy list, przywołała żołnie-