Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/291

Ta strona została przepisana.

— A jeżeli mu się spodoba godzinę siedzieć przed zwierciadłem, odparł Lindsaj, mamże tę godzinę stać w sieni? oh! nic z tego Melvilu, choćby mi przyszło prochem te drzwi wysadzić, otworzą, albo je wyłamię.
— Ktokolwiek jesteś, rzekł Melvil, mówiąc do Marji Sejton, powiedz królowéj, że jéj sługa Andrzej Melvil prosi, aby zaraz kazała otworzyć.
— Królowa w tedy rozkaże, kiedy jéj się będzie podobało, odpowiedziała Marja Seyton. Tymczasem, tu jest moje stanowisko i tu stoję.
Marja jeszcze niedokończyła tych wyrazów, aliści lord Lindsay uderzył pięścią we drzwi z taką gwałownością, że pewno byłyby ustąpiły drugiemu takiemu uderzeniu, kiedy usłyszano głos królowéj, aby Marja drzwi otworzyła. Marja spełniła rozkaz.