Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/309

Ta strona została przepisana.

różnić teraz moich przyjaciół od nieprzyjaciół. Ty Melvilu, ty z temi ludźmi, ty miałeś polecenie, wyrządzić podobną zniewagę twojéj królowéj!
— Tak pani, przyszedłem z niemi, odpowiedział Melvil, ale wiesz pani o tém nie jestem tu dla nich; gdyby nie ja, cóżby się z tobą teraz stało? Czy sądzisz że się ich obawiam, rzekła Marja. Cóż mi uczynić mogą? wytoczą proces, ja sama żądam tego, albowiem tym tylko sposobem oczyszczę się z nikczemnych potwarzy. Tak, tak Melvilu, potrzebuje dnia, światła, na całe moje życie![może zobaczą w niem usterki, ale nie zbrodnie; i przysięgam ci, że w całéj Szkocji tak skażonéj i przedajnéj, nie znajdą sędziego, któryby ośmielił się potępić mię.
— Tak zapewne, tak za tobą przemówiłaby sprawiedliwość, gdyby rzeczy tym poszły porządkiem; lecz czyliż to dowodami