łoby nie wzruszyła wcale jéj postanowienia aby obiadować sama, przeto Marja Seyton, tez same Jerzemu dała odpowiedź jak jego matce rano. Jerzy przyjął ją z purytańską prawdziwie obojętnością, skosztował potrawy jedne po drugich i kazał się oddalić służącym. Ci od dwóch dni nie mając nic do czynienia przy królowéj, wyszli natychmiast.
Jerzy postąpił kilka kroków, jakby szedł za nimi; lecz zaledwie ostatni z nich wyszedł, stanął, słuchając oddalających się ich kroków, a kiedy odgłos ucichł zupełnie, zobaczywszy że żaden nie został ani na korytarzu, ani na schodach, spiesznie postąpił ku Marji Seyton, wziął ją za rękę i zapytał:
— Czy pani kochasz królowę? czy jesteś do niej przywiązaną?
— Dla czego mię pan o to pytasz, odrzekła Marja zdziwiona.
Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/323
Ta strona została przepisana.