Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/347

Ta strona została przepisana.

— Precz odemnie wężu! krzyknęła Lady Lochleven cofając się przerażona; precz judasza, lękam się twojego pocałowania, bo twój pocałunek jest ukąszeniem.
Cokolwiek bądź możesz pani mi powiedzieć, nic w téj chwili nie zdołałoby mię obrazić, odpowiedziała królowa: za nadto wiele zaciągnęłam obowiązków względem twojego syna, abym się gniewać mogła za obelgi jego matki, jakkolwiekby przykre i dotkliwe były.
— Więc żaden mężczyzna, zawoła Lady Douglas, wlepiając oczy w Marję, nie ujdzie sztucznych ponęt téj czarownicy! Lecz jakiemżeś przyrzeczeniem, zdołała tego nieszczęśliwego sprowadzić z drogi powinności? Czy mu przyobiecałaś miejsce Rizzia, czy Bothwella? Prawda, że trzeci mąż żyje jeszcze; ale czyż nie ma morderstwa lub rozwodu? Czyliż wy, rzekła z irońją, dla tego tak często powtarzacie małżeństwo,