przeto każdy, zamiast wejść, podług zwyczaju, w pierwéj pukał z uszanowaniem. Marja Seyton otworzyła.
Był to stary intendent zamku, który w imieniu lorda Douglas przyszedł zaprosić królowę i jéj towarzyszkę na obiad. Douglas myślał że jego przybycie powinno być uroczystością dla wszystkich, a że królowa jadała w zamku, przeto również zaproszona bydź powinna. Przyjąwszy dosyć uprzejmie ten dowód grzeczności, Marja kazała odpowiedzieć, że była nieco cierpiącą, i że obawiała się aby jéj smutek nie mięszał powszechnej wesołości. Intendent odebrawszy tę odmowną odpowiedź ukłonił się i wyszedł. Przez cały dzień wielki był ruch w zamku; co chwila masztalerze w liberji Douglasów, to jest w takiéj saméj jaką przysłano królowéj i Marji Seyton, przebiegali dziedziniec; tym czasem
Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/363
Ta strona została przepisana.