Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/369

Ta strona została przepisana.

dzban wina i podał go królowéj, aby go postawiła na prawem ramieniu, i tym sposobem całą twarz miała zasłonięty przed okiem biesiadujących. Marji Seyton oddał kosz pełny pokrajanego chleba. Dzięki téj przezorności, wszyscy mogli ich uważać za służących.
Tak weszli do izby mocno oświetlonéj, poprzedzającej wielką salę, w któréj mnóstwo służących się uwijało nie zwracając najmniejszéj na nich uwagi. To ośmieliło królowę, i pewniejszem okiem spojrzała na salę przez którą przejść było trzeba.
W sali gdzie biesiadowano, zastawiony był długi stół, piętrzący się według dostojeństwa osób; lord Lochleven, Lady i starszy ich syn Willjams zajmowali najwyższe miejsca, inni zaś biesiadnicy, składający się z należących do zamku, zajmowali wyższe, lub niższe miejsca stosownie do ich posad mniéj lub więcéj znaczących.