Stół przeciążony był światłem; ale sala była tak szeroka, że oddalone ściany pozostały w pół świetle, zupełnie przyjazném ucieczce królowéj. Postrzegły to dwie przebrane za pierwszém spojrzeniem, ucieszone i tém jeszcze, że lord i Lady siedzieli tyłem do nich, co do Willjamsa Douglasa siedzącego wprost rodziców, łatwo było można poznać, po jego zrumienionych licach, iskrzącem spojrzeniu, że w téj chwili mniej był niebezpiecznym niż przy rozpoczęciu biesiady. Zresztą królowa nie miała czasu robić więcej postrzeżeń, bo mały Douglas wszedł śmiało do sali, Marja Seyon za nim, a za nią królowa.
Jak przewidział Jerzy Douglas, niebezpieczeństwo było więcéj pozornem niż rzeczywistem, i śmiałość pomysłu, powinna go była pomyślnym skutkiem zakończyć. Dwie przebrane przeszły salę biesiadniczą nie zwróciwszy na siebie uwagi, ani słu-
Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/370
Ta strona została przepisana.