Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/373

Ta strona została przepisana.

— Wszystko idzie dobrze: rzekł mały Douglas i szedł daléj.
Brama otwarła się i mężczyzna wbiegł do ogrodu: był to Jerzy.
— Dojdź pani, zawołał chwytając królowi! za rękę i ciągnąc ją za sobą, wszystko gotowe, pójdź pani.
Królowa szła za nim spoglądając w około. Przy murze dostrzegła jakby i rozciągnionego człowieka, i wzdrygnęła się. Jerzy pojął jéj myśl i rzekł:
— Sprawiedliwość Boska nie mija zbrodniarza. To jest ten sam człowiek, który nas zdradził; teraz już nikogo nie zdradzi.
— Oh! mój Boże! mówiła Marja, jeszcze jedna ofiara!
— Idźmy, idźmy pani, rzecze Douglas.
— A Marja Seyton? zawołała królowa.
— Idzie za nami z małym. Niech Wasza Królewska Mość będzie o nią spokojna.