Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/375

Ta strona została przepisana.

kazał wioślarzom podwoić szybkość; dopełnili natychmiast rozkazu. Na nieszczęście nie można było podwoić szybkości, nie zwiększając łoskotu; żołnierz stojący na platformie zamkowéj dosłyszał go, i zawołał natychmiast:
— Hola! łódź! wracaj tu!
— Spieszcie! wołał Jerzy, spieszcie, bo za pięć minut ścigać nas będą.
— Nie tak łatwo, chyba przez mur przeskoczą, albo drzwi wybiją, rzekł mały Douglas; bo ja wszystkie napowrot pozamykałem, i ani jednego klucza im nie zostawiłem. Potem wstrząsając pękiem, który trzymał w ręku: te zaś powierzam Nelpji, wieszczce jeziora, którą mianuję odźwierną starego Hildebranda.
— Niech cię niebo błogosławi! zawołał Jerzy ściskając rękę dziecięcia. Albowiem Bóg obdarzył cię odwagą i roztropnością męża.