Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/387

Ta strona została przepisana.

rągiew Herrisa! Hamiltona! Ah! moi waleczni i szlachetni panowie nie zapomnieliście swojéj królowéj!... Oh! patrz, patrz kochanko; to wszyscy moi odważni żołnierze, spoglądają, w tę stronę. Widzieli mię. Tak, to ja, moi przyjaciele, to ja, jestem tu! I uniesiona zapałem chciała otworzyć okno, kiedy Marja wstrzymała ją, mówiąc, że tylko płaszcz męzki był całym jéj ubiorem.
Królowa cofnęła się zarumieniona. W tym samym czasie, przyszło jéj na myśl że nie wzięła ze sobą żadnego kobiecego ubioru, że będzie musiała albo nie opuszczać swojéj komnaty, lub zejść odziana liberją, co mogło zadać wielki cios uszanowaniu jakiem pragnęła natchnąć więcéj niż kiedykolwiek swoich obrońców. Lecz Marja uspokoiła ją otwierając szafę pełną sukien z najkosztowniejszych materji i komodę zapełnioną rozlicznemi przedmiotami potrzebnemi do ubrania kobiety.