Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/399

Ta strona została przepisana.

— Nie, nie — bitwa! bitwa! wołali naczelnicy.
— Przynajmniéj, rzekł Douglas, nie uderzajcie na niego w tém stanowisku w którém stoi i przedewszystkiem pomyślcie o bezpieczeństwie królowéj.
— Chart równie po górach jak w dolinach ściga zająca, odpowiedział Hamilton.
— Tak, zająca, mówił cicho Douglas, lecz upatruje chwili kiedy napaść na niedźwiedzia i wilka.
— Naprzód! naprzód! krzyknęła szlachta jednogłośnie; a kiedy staniemy naprzeciw nieprzyjaciela, będzie dosyć czasu ułożyć porządek bitwy.
— A więc naprzód, kiedy tak chcecie; wiecie dobrze, że to jest głos mojéj rodziny, a kiedy nadejdzie chwila, wierzcie mi, nie ostatnim będę z którego piersi da się usłyszeć.
— Jerzy, rzekła z cicha królowa, kładąc