Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/405

Ta strona została przepisana.

czył spór, puszczając się galopem i wołając:
Za mną!... naprzód!
— Za mną! moi towarzysze! wołał lord Arbroath; za mną Hamiltońscy, Bóg i królowa!
I dwa wojska puściły się galopem i w zawody jedno przed drągiem. Jeszcze wszystko szło dobrze, dopóki droga dosyć była szeroka, lecz kiedy przybyli do miejsca które zwężając się zaledwie czterem ludziom obok przejść dozwalało, można było łatwo domyśleć się jaki był nawał ludzi i koni, biegnących całą siłą swojéj dumy i gniewu, i spotykających się w tym przesmyku. Chwilę trwała straszliwa walka, kiedy ci szaleni sami z sobą rozpoczęli bitwę, którą w szeregi nieprzyjaciół ponieść mieli. Nakoniec zwolna ta massa, ciągle popychając się, wylała się na otworzysty parów, i widać było poka-