święty, tak jak byli już wielcy prawoznawcy i znakomici wodzowie.
Tymczasem téż zadzwoniono na mszę. Roger chcąc przywiéść w wykonanie zasady do jakich się przyznał, podał zalotnie ramię swojéj ciotce aby ją zaprowadzić do kościoła, lecz w tym względzie Roger się omylił. Przełożona wytłómaczyła mu, że przez czas jak się nie widzieli, urósł tyle i tak się odmienił, że nie mógł już jak dawniéj znajdować się razem z nią w chórze i siadać na stopniach jéj ławki; powinien był po prostu udać się do kościoła, razem zresztą pobożnych, gdyż chór przeznaczony był tylko dla zakonnic, nowicyjuszek i pensyjonarek.
Trzeba było poddać się téj konieczności; zresztą nalegając Roger mógłby zdradzić powody jakie uczyniły go nagle tak nabożnym; ukłonił się więc na znak posłuszeństwa, i prosił aby wskazano mu
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/107
Ta strona została skorygowana.