Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/110

Ta strona została skorygowana.

apartamentu, ale nawet nie wiele brakowało, aby, uniesiona uczuciem uwielbienia jakie wzbudziła w niéj jego gorąca pobożność, prosiła młodego neofitę o błogosławieństwo. Roger pozostawił ją pod wpływem tego uczucia i oddalił się zwolna do swojego pokoju; lecz zaledwie go w nim zamknięto, poskoczył do okna i otworzył je.
Ogród byt pełen młodych dziewcząt, które nakształt pszczółek, biegały od kwiatka do kwiatka, wybierając najpiękniejsze na splatanie wianków i układanie bukietów.
Zdaleka od tych młodych dziewcząt, przechadzały się dwie pensyjonarki, rozmawiając z sobą po cichu i oglądając się niekiedy niespokojnie jakby w obawie, aby ich nie podsłuchano. Jedną z tych pensyjonarek była Konstancyja. Obiedwie odwrócone były tyłem do okna, w którém był Roger, i szły aleą kończącą się murem,