zapewniła z takim wyrazem prawdy, że nie czuła już żadnej boleści, że młode dziewczęta, które przybiegły do niéj, rozproszyły się znowu po trochu i Konstancyja pozostała sama z swoją towarzyską.
Natychmiast oczy dwóch młodych dziewcząt podniosły się zwolna ku oknu i Roger poznał jasno, że między temi czystemi sercami nie było tajemnicy. W tedy zbliżył się, starając się jednak pozostawać w cieniu i w taki sposób aby być tylko widzianym od dwóch dziewcząt. Konstancyja wsparła się na ramieniu swojéj przyjaciółki, i zarumieniła się rozkosznie. Następnie schyliła się i zaczęła układać bukiet z fijołków, który umieściła na sercu i którego ciemna barwa odbijała się od jéj białéj sukienki. Nareszcie po kilku chwilach przechadzki, oba dziewczęta oddaliły się. Wkrótce Roger usłyszał kroki na kurytarzu; pobiegł do drzwi, lecz gdy je otworzył, było już za późno: ujrzał tylko
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/112
Ta strona została skorygowana.