niego. W obec swojéj miłości kawaler uczuł, że jest młodzieńcem, lecz przy rodzicach pojmował dobrze, że był jeszcze dzieckiem.
Droga była smutną: nienajprzyjemniéj mu było pomiędzy księdzem Dubuquoi, do którego nie czuł wielkiego przywiązania, i ojcem którego twarz surowa nie dopuszczała przystępu tkliwości. Zresztą, myśl, że on, dziécię lasów, pól i swobody, miał przepędzić rok cały jakby w wiezieniu, wśród ludzi czarno ubranych, których sposób życia będzie musiał przejąć, ta myśl, mówię, ciążyła na nim jak kara, zbyt sroga w stosunku popełnionego błędu. A przytém rok cały, zdaleka od Konstancyi, to był wiek.
Prawda, że kiedy niekiedy projekt, który zrazu przestraszył kawalera, lecz z którym powoli się oswoił, przedstawił się jego umysłowi jak błyskawica. Chodziło po prostu oto, aby przyłączyć do małéj sumki
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/131
Ta strona została skorygowana.