Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/164

Ta strona została skorygowana.

wna ksieni zachowała niejaką urazę do siostrzeńca za postępek jakiego się względem niéj dopuścił; może téż gotowała dlań jaką surową i porządną nauczkę, gdyż jéj przyjęcie było zimne i pełne godności; lecz skoro spostrzegła bladość kawalera, gdy zwłaszcza ten zawołał głosem rozpaczy: „Ah! moja ciotko, moja ciotko, dozwoliłaś jéj więc umrzéć!” nie byli w stanie oprzeć się boleści tak rzeczywistéj. Poczciwa ksieni zalała się łzami.
Roger korzystając z téj chwili przypomniał ojcu, że mu obiecał prosić jego ciotkę o pozwolenie zwiedzenia celi Konstancyi. Przełożona czyniła niejakie trudności, wreszcie zezwoliła, przywoławszy zakonnicę i wydawszy jéj po cichu jakieś rozkazy, mające zapewne na celu usunięcie z przed oczu Rogera przedmiotów, które mogłyby rozjątrzyć jego boleść.
Za kilka chwil zeszli wszystko troje; korytarze były puste, zdawało się, że