Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/212

Ta strona została skorygowana.

rozłączyć z Konstancyją. Baron spojrzał badawczo na niego, a widząc, że niespokojność maluje się we wszystkich jego rysach:
— Słuchaj, — rzekł doń, — moje piérwsze słowo było: Odwaga! drugie będzie Nadzieja!
— O! mój ojcze, mój ojcze, — zawołał Roger, — oszukano mię już raz tak okrutnie, że nie mogę miéć żadnéj nadziei.
— Lecz gdyśmy cię oszukali, Rogerze, — rzekł baron, — byliśmy ubodzy, gdy tymczasem teraz...
— A teraz, mój ojcze, byliżbyśmy bogaci!
— Być może, — rzekł baron.
— Być może, — zawołał Roger, — być może! Co mówisz mój ojcze? jakim sposobem nasz majątek mógłby się zmienić przez jeden dzień?
— Nasz krewny wicehrabia de Bouze-