Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/234

Ta strona została skorygowana.

rękę, którą mu podał ojciec, udał się do swojego pokoju i W istocie przepłakał większą część nocy.
Rano przywdział swoje podróżne suknie. Baron d’Anguilhem wstał już i czynił przygotowania do drogi; Krystzof był już osiodłany i okiełznany, i dźwigał na grzbiecie tłomoczek, przyzwoicie zaopatrzony. Kawaler zauważał z głębokiém wzruszeniem, że baron miał oczy prawie tak czerwone jak on sam.
Śniadanie było przygotowane, lecz jak łatwo się domyślić, nikt go nie dotknął. Każdy płakał lub połykał łzy. Baron czuł że im prędzéj położy się koniec téj przykréj scenie, tém lepiéj będzie. Wstawszy od stołu, Roger zbliżył się do swojego guwernera i prosił go o przebaczenie za przykrości jakie mu zrządzał. Biédny ksiądz, jakkolwiek egoista w zwyczajnych okolicznościach życia, przebaczył głosem pełnym wzruszenia swojemu uczniowi