Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/285

Ta strona została skorygowana.

piłki dosyć dobrze jak na początkującego.
Tymczasem téż nowi przyjaciele Rogera zjawili się: podziwienie kawalera nie miało granic; ubrani byli wszyscy w długie spodnie i szlafroki. Niestety! wiele jeszcze brakowało biédnemu kawalerowi do przerobienia się na Paryżanina.
Margrabia de Cretté dostrzegł jego zadziwienia.
— Mieszkamy w sąsiedztwie, — rzekł, — i dla tego nie ubieraliśmy się.
— Ja, — rzekł Roger, mam zrobić kilka wizyt, i dla tego wolałem być już gotów:
— Byłbyś lepiéj zrobił przybywając w negliżu, — rzekł margrabia, — wyszedłszy ztąd, byłbyś wstąpił do domu przebrać się; ten ubiór będzie ci zawadzał.
— Nie spodziewałem się, abym mógł należeć do gry, — rzekł Roger przygryzając usta, — nie znam jéj, i...