tentowaniem, że nie utracił nic z swojéj dawnéj zręczności i siły, chociaż już prawie ośmnaście miesięcy nie miał w ręku floretu.
O drugiéj udał się do mieszkania margrabiego. Cretté czekał nań w sali broni z d’Herbigny’m i Tréville’m.
Przed niemi zastawiony był stół, na którym widać było kotlety, pasztet i dwie tylko butelki starego wina.
Na ten widok, kawaler oświadczył, że nie jadłszy nic jak tylko czokoladę o godzinie dziewiątéj rano, umierał prawie z głodu.
Trzéj młodzieńcy oświadczyli toż samo.
Śniadanie było tak wesołe, jak gdyby wstawszy od stołu mieli się udać na Operę. Czasami tylko kawaler czuł, że jakieś wzruszenie nerwowe ściskało mu serce; lecz to wzruszenie było przemijające i nie odbierało mu wcale wesołości.
Czteréj przyjaciele godzinę całą siedzieli
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/299
Ta strona została skorygowana.