Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/304

Ta strona została skorygowana.

liński młodszy rzucił się na Rogera, lecz d’Herbigny zastąpił mu drogę.
— Chwilkę, panie, — rzekł d’Herbigny do Węgra. — Jeżeli pozwolisz, ja będę miał honor utraktować go w taki sam sposób, jak mój przyjaciel Roger utraktował pańskiego brata.
I to powiedziawszy, usunął Rogera, który upierał się utrzymać, że do niego należało zacząwszy od jednege, skończyć na drugim bracie; lecz nie miał czasu na rozprawy.
Sas zbliżył się do niego.
— Daruj mój panie, — rzekł, — ale nie mam ochoty stać z założonemi rękoma.
— A więc weźmy się do roboty, — rzekł Roger gotując się do walki.
— Baczność, panowie, — zawołał Cretté, — Basque daje mi znak, że ktoś przybywa.
— Zaraz, zaraz, — rzekł Roger, — niech tylko skończę.