Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/310

Ta strona została skorygowana.

— Uskarżaj się jeszcze, radzę ci. A cóż powiedzą Bardane i Tréville, kiedy nie jesteś kontent? Ale, ale, gdyby się kto ciebie pytał o nich, nie zapomnij powiedziéć, że pokłócili się grając w piłkę, i obadwaj się tak utraktowali. Gdyby kto ciekawy chciał wiedziéć zkąd masz tę wiadomość, powiédz, że ode mnie.
— Bardzo dobrze, — rzekł Roger wychodząc, — życzę ci dobréj nocy margrabio.
— Dziękuję zażyczenie, lecz wątpię aby się zjiściło. Ręka boli mnie piekielnie. Ten osieł Kolliński nie mógł mię trafić gdzie indziéj! Wielkie bydlęta z tych Węgrów! No, dobra noc, mój kochany, pamiętaj, że od dzisiejszego dnia, jesteśmy przyjaciółmi od serca.
Roger powracając do hotelu rozważał, że jeżeli nie zabił, to jednak zranił mocno w ciągu dnia człowieka, i dziwił się, że pomimo przykazań Boskich i kościelnych,