które nakazują kochać bliźniego jak siebie samego, nie doznawał wielkiéj zgryzoty.
Co więcéj; gdy pan Kolliński padał, zamiast doświadczać z tego powodu jakiegokolwiek żalu, uczuł przeciwnie najżywszą radość: tyle to instynkt własnego bezpieczeństa, przeważa nad wszelkiemi innemi względami.
Jedna rzecz wszakże zmniejszyła złe mniemanie, jakie Roger zaczął mieć sam o sobie; to jest, że zaledwie była mowa pomiędzy Cretté’m i d’Herbigny’m o biédnym Treville’u, który został zabity, i to dopiero gdy, jak powiedzieliśmy, po jego śmierci, d’Herbigny przypomniał sobie, że winien mu był sto luidorów, — okoliczność, która nie przyszłaby mu może tak łatwo na pamięć, gdyby Treville żył.
A jednak Cretté i d’Herbigny przyjaźnili się z Tréyille’m od dziesięciu lub dwunastu lat.
Lecz za to Tréville miał bez wątpienia
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/311
Ta strona została skorygowana.