wątpliwą, i że dostarczy trybunałowi akt tak autentyczny, że panowie d’Anguilhem ojciec i syn, odprawieni zostaną z kwitkiem.
Tymczasem sprawa toczyła się z zwyczajną powolnością. Spawiedliwość jest nie tylko ślepą, ale jeszcze kulawą. Kawaler chociaż z wielkim wstrętem, oddawał jednak wizyty prawnikom; co tydzień widać było karetę jego a raczéj margrabiego de Cretté w bliskości sądów. Było to zazwyczaj po odebraniu każdego z peryjodycznych listów barona.
Gdyby jednak Roger nie był znalazł w margrabim de Cretté zarazem przyjaciela, bankiera i doradcy, byłby może zmuszony zdać się na łaskę syna Indyjanki, który wiele bardzo pieniędzy wykładał na tę sprawę.
Lecz ten nieszczęsny dokument najbarbardziéj trapił Rogera. Co do barona d’Anguilhem, ten widząc w każdym liście
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/323
Ta strona została skorygowana.