onego, tak wątłą, że plany budowane na niéj, uważano jako zamki na lodzie, jako istne marzenia; nie śmiano więc myśléć na serio o tém dziedzictwie, i słusznie; lecz przy sposobności mówiono z niejaką dumą: mamy krewnego w Wersalu, pana de Bouzenois, kapitana okrętu królewskiego. Potém przydawano wskazując na obraz: Oto jego portret w wielkim uniformie.
Ów to portret i powinowactwo z wicehrabią, wzbudziło chęć w baronie d’Anguilhem uczynienia syna marynarzem.
— Koniec końcem, — mawiał do siebie, — wice-hrabia de Bouzenois, jest moim stryjecznym bratem; jestem nawet jedynym krewnym jakiego posiada, i objąłbym spadek po nim, gdyby umarł bez testamentu; gdybym go przeto prosił o protekcyją dla kawalera Rogera Tankreda, nie mógłby mi jéj odmówić: a protekcyja kapitana fregaty może otworzyć karyjerę
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/34
Ta strona została skorygowana.