Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/349

Ta strona została skorygowana.
XIV.
Jak człowiek tajemniczy zjawił się po raz drugi, i jak przy tém drugiém widzeniu się, rzeczy wyjaśniły się nieco.

Roger pozostał przez czas niejaki przywalony ciosem, jaki w niego uderzył, nareszcie zebrawszy wszystkie swoje siły, wstał, wziął kapelusz i pobiegł do margrabiego de Cretté, swojego doradzcy i opiekuna.
Na szczęście margrabia był u siebie.
— Co ci jest? — zawołał spostrzegłszy kawalera; czy przegrałeś już proces?