Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/359

Ta strona została skorygowana.

— Przysłany pan jesteś do mnie przez osobę, chcącą pozbyć się córki.
— Pozbyć się! O! panie, to wyrażenie nie jest mocne.
— Nie roztrząsajmy wyrażeń. Na nieszczęście jestem przekonany, że to co powiedziałem, jest aż nadto prawdą.
— Ja jednak powtarzam, że pan jesteś w błędzie.
— Teraz, tym ojcem jest jeden z moich sąsiadów, nieprawdaż? — rzekł Roger wlepiając w człowieka z brodawkami badawcze spojrzenie.
Nieznajomy spojrzał z kolei na Rogera z wyrazem podziwu, który wyglądał prawie na uwielbienie.
— Istotnie, — rzekł, — zgadłeś pan.
— Ah! wiedziałem dobrze, — zawołał Roger z tryumfem.
— Lecz cóż panu przyjdzie z téj wiadomości?