stojny, odważny, a co większa rządca osady; p. de Bouzenois, mówimy, dowiedział się o tym zamiarze. Ponieważ za życia męża, były kapitan fregaty Thétis, spoglądał nieraz okiem amatora na tę, która dziś była wdową, postanowił, gdyby się dało, nie dopuścić ofiary, i w tym celu udał się do domu zmarłego, gdzie znalazł wdowę ubierającą się w najpiękniejsze suknie, oblewającą się najprzyjemniejszemi wonnościami, słowem przystrajającą się na śmierć, jak gdyby na jakie święto. Wyłożył wówczas pięknéj Malabarce przedmiot swojego przybycia, przedstawił jéj, że było zbrodnią rozstawać się dobrowolnie z życiem, przypomniał, że była wprzód matką niż wdową, i że jéj życie potrzebniejsze było żyjącemu synowi niż mężowi umarłemu, słowem był naprzemian zalotny, czuły, wymowny, patetyczny, lecz wszystko napróżno. Ofiara przyznawała, że żal jéj było żegnać
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/37
Ta strona została skorygowana.