Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/379

Ta strona została skorygowana.

wkami, — widzę, że potrzebujesz pan być sam; udamy się na sądy każdy z osobna.
I to powiedziawszy, człowiek z brodawkami wyszedł dość śmiało tą razą. Roger zauważał tę różnicę w jego postępowaniu.
— Słusznie, — rzekł; — teraz, jest już pewny swojego, podpisałem swój własny wyrok.
Następnie, jak mu radził posłaniec pana Bouteau, zaczął się ubierać.
Roger czuł śmierć w sercu, nienawidził najprzód kobiétę, którą miał ujrzeć, a jednak skutkiem poruszenia miłości własnéj pospolitéj w sercu człowieka, nie chciał, aby mu to piérwsze spotkanie dało jéj złe wyobrażenie o jego powierzchowności.
Przywdział suknię czarną aksamitną z złotym haftem; kamizelkę białą atłasową również bogato haftowaną, potém posłał po margrabiego de Cretté, który przy-