Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/381

Ta strona została skorygowana.

— Córka naszego radzcy papportującego! — zawołał margrabia.
— Nieinaczéj, — rzekł Roger. — Niestety! musi to być jakiś potworek, którego przed wszystkiemi ukrywał i pozbywa go się dla mnie.
— A raczéj dla twojéj baronii. Widziałem kilka razy pana Bouteau.
— Cóż to za człowiek?
— Wygląda na araba; zresztą, jak słychać, niezmiernie bogaty.
— I pomimo swoich bogactw, — zawołał Roger, — ucieka się do podobnych środków dla wydania za mąż córki! Ah! mój przyjacielu, tylko poświęcenie synowskie...
— Prawda, że Kleobis i Biton byli, mojém zdaniem, nic wielkiego obok nas, kawalerze; lecz nie masz czasu teraz rozpościerać się z żalami, wiész, że mamy udać się na sądy. Jeżeli twoja żona będzie zbyt.... śmieszna.... w takim razie