sać do margrabiego de Cretté bileciku, którego treść umieściliśmy przy końcu poprzedzającego rozdziału: nie ufał jeszcze Sylwandirze, i tak był głęboko wzruszony, że z oczyma wilgotnemi jeszcze od łez, oddał ów list baronowéj d’Anguilhem; która wierząc jeszcze w wieczną miłość, nawet gdy ta napotykała nieprzezwyciężone przeszkody, odwołała się ze wszystkiém do męża, zwłaszcza, gdy Roger zalecił jéj, aby list doszedł koniecznie własnych rąk panny de Beuzerie.
Pan d’Anguilhem w wielkim znalazł się kłopocie. Nie wypełnić życzenia syna, było to w jego mniemaniu, zdradzić powinność, a trzeba wyznać, że od cztérech miesięcy Roger swojém prowadzeniem się w stolicy, tyle zyskał na szacunku i opinii ojcowskiéj, że baron tyle prawie teraz szanował swojego syna, ile go kochał. Z drugiéj strony, oddać Konstancyi list
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/414
Ta strona została skorygowana.