Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/420

Ta strona została skorygowana.

umyślnie lekkie wymówki o to, że kupiła suknię o dziesięć luidorów drożéj niż była warta, Sylwandira podziękowała mu za tę uwagę i prosiła go, aby dotąd on sam urządzał jéj wydatki.
— Tém gorzej, — myślał Roger, — widać, że jest cóś jeszcze ważniejszego.
Wówczas Roger zaczął uważać czy nie widać koło domu, owych owadów nocnych i dziennych, które nazywamy kuzynkami, rodzaj bardzo niebezpieczny, i od których nie możemy się inaczéj uwolnić, jak zabijając ich na miejscu.
Lecz pomimo największéj czujności, nic podobnego nie dojrzał w okolicach Champigny.
— Istotnie posiadam prawdziwy skarb, — rzekł Roger z przestrachem, — i urodziłem się jak widzę, pod szczęśliwą jakąś gwiazdą, niewynalezioną jeszcze przez astronomów.