Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/430

Ta strona została skorygowana.

nie zdaje mi się abyś zbyt gorąco pragnęła żyć z panem Bouteau.
— Mylisz się pan, kocham bardzo mojego ojca, a zresztą nie myślę wcale skazywać się na wygnanie.
— Nazywać wygnaniem pobyt na wsi, w mojém towarzystwie! Przyznaj sama Sylwandiro, że wyrażenie nie jest grzeczne.
— Ale, mój przyjacielu, — odrzekła już daleko łagodniej młoda kobiéta, która w téj pierwszéj sprzeczce, nie śmiała się posuwać daléj, — czyż nie jesteśmy tyle bogaci, że możemy żyć w Paryżu, i to nawet wystawnie.
— To prawda, — rzekł Roger; — tylko chciałem wiedzieć, czy przekładasz pobyt w Paryżu, czy moje towarzystwo; upewniłaś mię w tym względzie, dziękuję ci!
— O! bynajmniéj, mylisz się bardzo, — zawołała Sylwandira z wylaniem, skoro Roger był tak nie roztropny, że dał po-