Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/452

Ta strona została skorygowana.

winnaś była powiedzieć, z naszego domu.
— Nasz, twój czy mój, mniéjsza o to, nie myślę roztrząsać wyrazów; lecz oświadczam stanowczo, że przyjmować tu będę kogo mi się podoba.
— A ja wypędzę każdego, kto mi się niepodoba.
— Czy sądzisz, że mię ustraszysz?
— Ustraszę, czy nie, pojedziesz natychmiast ze mną do Anguilhem; tylko tą razą, nie powrócisz tak prędko jak piérwszą.
— Przemawiasz w ten sposób do mnie, może sądząc, że jestem samą i opuszczoną, — rzekła Sylwandira; — lecz uprzedzam cię że się mylisz, znajdą się ludzie, którzy ci odpłacą za twoje ze mną postępowanie.
— Ab! twój margrabia de Royancourt —, zawołał Roger rozjątrzony, — mówisz o nim, nieprawdaż? A więc, skoro tak, za godzinę twój margrabia de Royancourt dowié się czegoś odemnie, i na Boga! je-