Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/455

Ta strona została skorygowana.

dnością dał się przeprosić i to pod jednym warunkiem.
— Posłuchaj kawalerze, — rzekł margrabia — to co mię spotkało, jest zniewagą uczynioną mi przez twoich ludzi, a która tém samém w oczach świata, od ciebie pochodzi; potrzeba mi przeto zadosyć uczynienia. Którego bądź dnia, gdy mój powóz stać będzie przed bramą, pan de Royancourt otrzyma taką samę odpowiedź, jaką mnie uczyniono.
Pod tym tylko warunkiem, zapomnę o wszystkiém i nie wspomnę więcéj o tém.
Roger zapewnił margrabiego, że stanie się tak, jak sobie życzył.
Powróciwszy do domu, powiedział żonie, jakie uczynił przyrzeczenie swojemu przyjacielowi.
Sylwandira zaczęła się śmiać.
Lecz Roger nie miał wcale ochoty do żartów, i nalegał na serio, wymówiwszy po raz pierwszy te straszne słowa, któ-