długi korytarz; ten korytarz miał dwoje drzwi, jedne od pokoju, który poprzedzał jego izdebkę, drugie wychodzące na kręcone schody, które wiodły na platformę.
Te dwoje drzwi opatrzone w zamki i zasuwy; nadto szyldwach przechadzał się po korytarzu, od jednych drzwi do drugich.
Tą razą Roger nie probował nawet zawiązać rozmowy z swojemi współtowarzyszami niewoli. Miał swoję myśl, z którą rozmawiał i na którą odpowiadał. Dwie godziny upłynęły, których końca Roger z niecierpliwością oczekiwał, gdyż pragnął jak najprędzéj powrócić do więzienia. Niepodobieństwem było przesiębrać ucieczkę przez platformę, gdyż dwoje drzwi i szyldwach stały temu na przeszkodzie.
Całą przeto nadzieję pokładał na pokoju służącym za magazyn. Dla tego téż powracając, Roger przejrzał go z wielką uwagą. Hałas dający się słyszéć przez okno wskazywał, że to okno wychodziło
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/499
Ta strona została skorygowana.