o zdrowie i przyjąwszy jego podziękowania, oddalił się.
Po jego odejściu, Roger rozmyślał nad swoim zamiarem, który postanowił wykonać w nocy dnia następnego. O godzinie piątéj, wypuszczono go na przechadzkę: jak dnia poprzedzającego, żadnego z więzili nie było na platformie. Reszta wieczoru i cały dzień następny przeszły spokojnie i nic nie stało na przeszkodzie wykonaniu zamierzonego planu. Nie było żadnych przepowiedni tak złych, jak dobrych. Nie widziano, ani komety, ani zaćmienia słońca. Roger przeto, nie wahał się ani na chwilę.
Wszelako z mocném biciem serca, widział zbliżającą się noc; lecz spieszmy dodać, że to wzruszenie nie pochodziło z wspomnienia niebezpieczeństw, na jakie miał się wystawić, lecz z obawy, aby jaka nieprzewidziana okoliczność nie przeszkodziła jego ucieczce: zjadł jednak wieczerzę
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/514
Ta strona została skorygowana.