się w pokoju, gdzie przy świetle towarzyszących mu pochodni, ujrzał cóś na kształt łóżka. Prawie natychmiast drzwi zamknęły się, i Roger ujrzał się na nowo więźniem.
Ponieważ był bardzo znużony i cierpiał wiele na nogę, udał się ku stronie, gdzie, jak umiarkował, stało łóżko. Jakoż znalazł je, lecz w chwili gdy na niém siadał:
— Mój panie, — rzekł jakiś głos, — czy mogę wiedziéć czego żądasz?
— Daruj pan, — zawołał Roger wstając; — nie wiedziałem, że to łóżko jest zajęte.
— Jak pan widzisz, — a że przybyłem piérwszy...
— Nic słuszniejszego, — odrzekł Roger, — lecz ponieważ jako pierwéj przybyły musisz pan znać miejscowość lepiéj odemnie, bądź łaskaw mi powiedziéć czy jest jaki fotel, krzesło, ławka lub cokolwiek, na czémbym mógł usiąść. Jestem
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/531
Ta strona została skorygowana.