smutnych przeczuciach, wniesiono tylko łóżko współmieszkańcowi jego pokoju.
Ta grzeczność sprawiła wielką przyjemność Rogerowi, który byłby chwilowo dosyć zadowolony z swojego położenia, gdyby był mógł przeczytać bilet Cretté’go, który miał w kieszeni; lecz stróżowie nie oddalali się ani na chwilę przez czas gdy słano łóżko, co zresztą nie zabrało dużo czasu, i gdy odeszli zabrali z sobą światło.
Roger sądził że już uwolnili go od swojéj obecności, gdy jeden z nich powrócił i otwierając drzwi:
— Ale, — rzekł, — ostatnio przybyły nazywa się numer 169.
— Do djabła, — rzekł Roger sam do siebie, — zdaje się, że pomiędzy hrabią Td’Olibarus i mną, przybyło już dziesięciu lokatorów Jego Królewskiéj Mości!
I udał się na spoczynek z tą pocieszającą myślą, że jeżeli Bastylija napełniać się będzie w tym stosunku, wkrótce będą
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/536
Ta strona została skorygowana.