zmuszeni wyrzucić dawniejszych za drzwi, albo téż mieścić po ośmiu lub dziesięciu więźniów w jednym pokoju, co w piérwszym razie zjiściłoby wszystkie jego życzenia, w drugim zaś dostarczyłoby mu przynajmniéj jakiéj takiéj rozrywki.
Usnął tedy, trzymając w ręku bilet Cretté’go, który obiecywał sobie przeczytać, skoro tylko piérwszy promień dzienny zawita do jego więzienia.
Lecz człowiek nie jest pewniejszym siebie w nieszczęściu jak w szczęściu. Roger spał, jak gdyby był najszczęśliwszy i gdy się obudził, był już dzień zupełny. Zrazu nie mógł sobie przypomiéć gdzie się znajdował. Widok hrabiego d’Olibarus siedzącego na łóżku i sporządzającego sobie kutas u nocnéj czapki, zbijał go z terminu: lecz spojrzawszy baczniéj naokoło, i zasięgnąwszy lepiéj pamięci, Roger przypomniał sobie wkrótce, że się znajdował w Bastylii.
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/537
Ta strona została skorygowana.