Konstancyi dostać się na konia; przeciwnie gdyby kawaler Roger Tankred posadził wprzód pannę Konstancyją, sam znowu nie mógłby go dosiąść, chyba za pomocą jakiego gimnastycznego skoku, który mógłby się wydawać śmiesznym. Napróżno wszędzie szukano ławki, kamienia lub pnia jakiego. Nakoniec kawaler Roger Tankred, któremu głód coraz bardziéj dawał się we znaki, wynalazł sposób: to jest, że sam siądzie z tyłu za panną Konstancyją, którą w takim razie sam obejmowałby rękami, zamiast coby ona jego się trzymała. Położenie to było wprawdzie trochę za nieprzyzwoite, i usłyszawszy propozycją wice-hrabia i wice-hrabina zmarszczył brwi; lecz wice-hrabina nachyliła się do ucha męża i rzekła:
— Cóż robić mój kochany, kiedy tak trzeba... zresztą to są dzieci.
— Siadajcie więc jak chcecie, — rzekł Pan de Beuzerie, — gdyż czas już raz skończyć.
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/55
Ta strona została skorygowana.