Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/557

Ta strona została przepisana.

zaprzątnięty był temi słodkiemi myślami, usłyszał kroki w korytarzu do niego wiodącym. Znajdując się od kilku miesięcy w więzieniu, zaczynał już poznawać zwyczaje tych zakładów; widząc tedy, że to była niezwykła godzina, nie wątpił, że miało zajść względem niego cóś nowego. W istocie weszło dwóch żołnierzy, z których każdy stanął z jednéj strony drzwi; za nimi wszedł gubernator, i ukłoniwszy się Rogerowi, kazał mu zabrać swoje rzeczy i udać się za nim. Inwentarz nie był długi, jeden ze stróżów wziął zawiniątko, i Roger wykonał polecenie kommendanta.
Przeszli przez korytarz wychodzący na wewnętrzny dziedziniec, potém przez dziedziniec, następnie pod sklepieniem, a wszędzie przechodzili pomiędzy dwoma rzędami żołnierzy; przed bramą stała kareta.
Roger, który zaczynał wątpić o pamięci Jego Królewskiéj Mości Ludwika XIV, nie