Ta strona została przepisana.
skich, miały jednak swoję wartość. Ot, ta naprzykład.
I zaczął śpiewać na nutę dzwonów piosnkę, także szykanującą panią de Maintenon, gdy zaś skończył:
— Hę? co pan na to mówisz? — rzekł.
— Mówię, — odpowiedział Roger, — że nierozwagą jest z pańskiéj strony, śpiewać takie rzeczy.
— A to dla czego?
— Gdybym cię oskarżył?
— Ba! czyby kto temu uwierzył? Powiedziałbym, że chcesz się pan pomścić za to, żem się surowo z tobą obchodził, i cały kłopot spadłby na pana.
— W nocy przybyli do Châlons-nad-Saoną, i stanęli przed zamkiem służącym za więzienie.
Natychmiast zaprowadzono Rogera do przeznaczonego dlań pokoju; lecz ponieważ znużony był bardzo podróżą i mocno osłabiony ostatnią raną, z której go je-