Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/575

Ta strona została przepisana.

machinalnie do koła, nasycił się i napił, tak samo jak zwierzę zgłodniałe; potem zaczął obchodzić swoje mieszkanie wolnemi i jednostajnemi krokami, tak jak zwierz dziki w klatce.
Godziny upływały, lecz nic nie wskazywało ich biegu. Jedyną rozrywką Rogera był łoskot jaki czyniło koło obracając się z pożywieniem i ruch lampy gdy wciągano ją przez sufit dla dolania oliwy i odnowienia knota.
Lecz ręka poruszająca koło i lampę była niewidzialną. Kilka razy Roger odzywał się do téj nieznajoméj osoby, zapytując jéj który był dzień i godzina, i to nie dla tego, aby się o tém dowiedział, lecz aby przynajmniéj usłyszał głos ludzki; lecz nie otrzymawszy nigdy najmniejszéj odpowiedzi, zaniechał usiłowań, o których bezskuteczności się przekonał.
Najprzód rozpacz go ogarnęła; potém nastąpiło osłabienie; spał niekiedy przez